Ostatnio dużo się mówi o „polskich kolonizatorach”. Wspominał o tym Per Waesterberg (przedstawiciel Akademii Szwedzkiej) podczas laudacji na cześć Olgi Tokarczuk. Warto byłoby przypomnieć dwa znane możnowładcze rody zajmujące się taką „kolonizacją”: Wiśniowieckich oraz Szeptyckich.
Wiśniowieccy są gałęzią kniaziów Nieświckich. Historycy wywodzą ich najczęściej od Rurykowiczów. Dowodem na to jest m.in. ich całkowite pozostawanie pod wpływami kultury ruskiej: język ruski, prawosławie. Tytuł kniaziowski Wiśniowieckich został zatwierdzony przy zawieraniu unii lubelskiej.
Znanymi przedstawicielami rodu są m.in.: Dymitr Bajda Wiśniowiecki (przywódca kozacki); Jeremi Wiśniowiecki (wojewoda ruski, znany przeciwnik Kozaków); Michał Wiśniowiecki (król).
Szeptyccy herbu własnego – to jeden z najbardziej znaczących rodów bojarskich województwa ruskiego.
Dzisiaj najbardziej pamięta się dwóch braci:
Andrzeja Szeptyckiego (arcybiskupa greckokatolickiego, który w obliczu konfliktu polsko-ukraińskiego opowiedział się po stronie ukraińskiej); Stanisława Szeptyckiego (polskiego generała, znanego sympatyka Endecji).
Chciałbym zwrócić uwagę, że kwestie narodowościowe wyglądały zupełnie inaczej w średniowieczu i w czasach nowożytnych niż na przełomie XIX/XX wieku.
Znaczna cześć Białorusinów oraz Litwinów traktuje historię Rzeczypospolitej – jako ich wspólną historię (raz dobrą, raz złą). Dziwi natomiast czasem u Ukraińców ta dziura między historią Rusi Halickiej a Kozaczyzną. Przecież spora część część tych magnatów była etnicznymi Rusinami (mówiąc współcześnie Ukraińcami). Natomiast wśród Kozaków było mnóstwo etnicznych Polaków, zbiegłych chłopów. Jarema Wiśniowiecki polował na Kozaków nie dla tego, że nienawidził Rusinów (sam przecież nim był) tylko dlatego, że ośmielili się wystąpić przeciwko niemu i uciskowi społecznemu. Generalnie, jako historyka razi mnie używanie narodowościowych XX wiecznych stosunków na opis XVII wieku. Łatwiej używać zapisów ze źródeł, gdzie ktoś jest charakteryzowany, jako szlachcic, albo chłop, niż nagle pisać o czyjejś narodowości… Dodatkowo, to że ktoś używał języka polskiego, jak np. XVII/XVIII wieczni polscy Ormianie, nie znaczy, że był na 100% Polakiem.Kwestie narodowościowe w Rzeczypospolitej są skomplikowanym problemem.
Kim był Adam Mickiewicz, Polakiem? Może jednak Litwinem? Przecież zapomnieliśmy o Białorusinach… Juliusz Słowacki, Polak? (a możemy mu znaleźć korzenie ormiańskie). Henrykowi Sienkiewiczowi natomiast odkryjemy pochodzenie tatarskie.
Rzeczypospolita była państwem wielonarodowościowym i wieloetnicznym. Zapomina się o tym.
