Wywiad z prezesem fundacji LanCkorońskich – Piotrem Pinińskim

Piotr Piniński

urodzony w Londynie w 1956 roku, mieszka od 1992 roku w Warszawie, członek Rady Fundacji Lanckorońskich od 1995 roku i obecnie jej prezes, absolwent Sotheby’s Institute of Art, były członek London Stock Exchange i dyrektor banków inwestycyjnych Credit Lyonnais Laing & Cruickshank oraz Barclays BZW, były członek rady nadzorczej spółek NFI Octava SA, Elana SA, Liwocz SA, wieloletni prezes rady nadzorczej A. Blikle Sp. z o.o., członek rady nadzorczej Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki, autor prac historycznych, właściciel maj. ziemskiego. Jest także prezesem The Pininski Foundation, organizacji charytatywnej założonej w 1991 roku, która bezpłatnie wypożycza dzieła sztuki na wystawy.

Na wstępie chciałbym zapytać o Pana korzenie, gdyż dowiedziałem się, że jest Pan spokrewniony z ormiańską rodziną Nikorowiczów?

Tak, to prawda. Moja praprababka była Julią z Nikorowiczów.

Proszę powiedzieć, jaka była polityka małżeńska Nikorowiczów?

Tutaj mamy do czynienia z dwoma elementami. Ważne jest, że Nikorowiczówna była córką Antyma Nikorowicza, który jest wybitnie specyficzną postacią na tle innych Nikorowiczów.

Zostawmy na razie Antyma i jego córkę Julię. Powrócimy do nich w dalszej części mojej wypowiedzi.

Na początek trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, kim byli Nikorowicze. Jest to rodzina, która osiadła we Lwowie prawdopodobnie pod koniec XVII wieku. Jeśli chodzi o zamożność, to stali na czele nie aż tak licznych rodzin lwowskich o ormiańskim pochodzeniu (kilkaset osób). Krótką mówiąc, byli niesamowicie bogaci.

Do drugiej połowy XVIII wieku małżeństwa odbywały się wyłącznie w gronie rodzin lwowskich pochodzenia ormiańskiego. Jednak gdy dochodzimy bliżej końca XVIII wieku, to zaczynają pojawiać się małżeństwa z rodzinami polskiej szlachty. Nikorowicze do lat 60 XVIII wieku posiadali majątki ziemskie tylko poza granicami państwa polskiego na Wołoszczyźnie. Jednak gdy zbliżamy się do epoki pierwszych rozbiorów, to zaczynają kupować i wchodzić w posiadanie dużych majątków ziemskich na terenie Rzeczypospolitej. W dobie oświecenia stało się normalne, że Nikorowicze zaczynają żenić się lub wychodzić za mąż za członków polskiej szlachty.

Powróćmy jednak do tej nietypowej postaci Antyma Nikorowicza, ojca mojej praprababki Juli. Musimy pójść o jedno lub dwa pokolenia wyżej do jego dziadka Grzegorza oraz ojca Pawła.

Grzegorz Nikorowicz (ur. 1713 zm.1789) pełnił funkcję kanclerza, a później sekretarza królewskiego. Zasiadał w radzie królewskiej. Równocześnie był starszym prawa sądu ormiańskiego we Lwowie. Nikorowicz był bankierem (dyrektorem lwowskiego Sądu Handlowego, prezesem galicyjskiego Sądu Wekslowego (od 1775) oraz prezesem Trybunału Wekslowego (od 1781)). Miał dwóch wyjątkowo ważnych klientów: księcia Michała Radziwiłła i jego syna Karola Panie Kochanku Radziwiłła.

Był właścicielem kamienicy tzw. Bernatowiczowskiej we Lwowie oraz domów handlowych we Lwowie, Warszawie i Konstantynopolu. Był wiodącym importerem wspaniale zdobionych pasów kontuszowych oraz pięknych szabel, które powstawały we Lwowie z części sprowadzanych ze Wschodu. Posiadał również majątek ziemski. Był właścicielem dożywotniego prawa do dóbr ziemskich Żerniska i Łoziny. Później nabył Ceperów pod Lwowem, wydzierżawił Lipniki i Skwarzawę pod Żółkwią – które wykupił na własność w 1784 roku. Te ostanie otrzymał właśnie od Karola Radziwiłła, który nie był w stanie zwrócić pożyczek. Grzegorz czynił wiele dla tej rodziny, np. udzielił swojej pomocy, gdy Radziwiłłowie zakładali manufakturę pasów wschodnich w Słucku. Czytając korespondencję Radziwiłłów, dowiadujemy się z niej, że to właśnie Grzegorz Nikorowicz sprowadził z Konstantynopola Jana Madziarskiego (wraz z rodziną), dyrektora manufaktury oraz dostarczył wzory pasów. Jeden z synów Grzegorza pomagał nawet załatwić rozwód dla jednego z Radziwiłłów.

Na tle jego całej działalności widać, że był naprawdę wpływową osobą w galicyjskim środowisku bankowym, a także ostateczną instancją w rozstrzyganiu sporów handlowych.

Do pokolenia Grzegorza Nikorowicze żenili się wyłącznie z pannami z rodzin pochodzenia ormiańskiego. W następnym pokoleniu to się zmieniło. Syn Grzegorza Paweł, najbogatszy ze wszystkich jego potomków, był właścicielem osiemnastu majątków ziemskich, wśród nich głównej rezydencji, Krzywczyc tuż pod Lwowem. Cześć wsi należących do Nikorowicza była kiedyś częścią klucza żółkiewskiego, który w 1739 r. książę Michał Radziwiłł kupił od de Bouillonów. Paweł był również właścicielem jurydyki Łyczaków. Oznacza to, że posiadał duży obszar ziemi w samym Lwowie, rozciągający się od wschodniej części starych murów miejskich aż do granicy jego własnej wsi Krzywczyce. Teren cmentarza Łyczakowskiego to tylko mały fragment tego dużego obszaru, który należał do Nikorowicza.

Paweł Nikorowicz ożenił się czterokrotnie: z włoskiego pochodzenia Katarzyną Tamburini, Marianną Skrochowską i Joanną Bogdanowicz z Oroszan. Najciekawsze jest jednak jego ostatnie małżeństwo, z którego miał wymienionego przeze mnie na początku syna Antyma. Istnienie tego dziecka nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie interesujący fakt, że było ono jedynym potomkiem związku Jakuba VIII i III, de iure króla Szkocji, Anglii i Irlandii, z księżniczką Klementyną Sobieską, wnuczką króla Polski Jana III. Paweł Nikorowicz ożenił się z Marią Wiktorią de Thorigny, która była córką Karoliny Stuart i Ferdynanda de Rohan.

Tutaj warto przypomnieć czytelnikom, że jest Pan autorem dwóch książek historycznych pt. Ostatni sekret Stuartów. Dzieci Karoliny księżnej Albany oraz Dziedzic Sobieskich.

Tak, zgadza się. Żona Nikorowicza była zatem wnuczką Karola Stuarta, prawnuczką króla Wielkiej Brytanii Jakuba III. Antym ożenił się z Anną, córką kapitana Augusta Leinera von Negelfürst (z Baden). Syn Antyma – Karol Nikorowicz ożenił się w 1853 roku z Anielą, córką Józefa barona Edlera. Siostra Karola Julia Teresa od 8 czerwca 1853 roku była żoną Leonarda hrabiego Pinińskiego. Julia od strony matki nie miała nawet nic wspólnego z Polską, a Antym był już tylko w połowie Ormianinem, czyli Julia była już tylko w jednej czwartej Ormianką. Tak więc widzimy, jak mieszane już były w końcu XVIII wieku te związki. Do tych małżeństw mogło dojść, gdyż Paweł Nikorowicz miał koneksje z dworem Ludwika XVIII na wygnaniu, którego był bankierem. Istotne były związki bankiersko-handlowe rodziny Nikorowiczów z Radziwiłłami oraz bankierską rodziną Fergusson-Tepper. Przecież Stuartowie byli kuzynami Radziwiłłów, a Nikorowicz był zaufanym bankierem Radziwiłłów.

Chciałem Pana pytać o to, skąd wziął się majątek Nikorowiczów, ale w znacznej części odpowiedział Pan już na to pytanie.

Warto byłoby jeszcze ukazać związki Nikorowiczów z handlem wschodnim i ich silną pozycję handlową w Konstantynopolu. Grzegorz Nikorowicz pisał w liście do Radziwiłła, że w Konstantynopolu jego syn zna całkiem sporo tureckich panów. Nikorowicze początkowo byli kupcami działającymi na osi Warszawa-Lwów-Konstantynopol, ale zajmowali się również bankierstwem, co często szło w parze. Kupiec nabywał na Wschodzie jakieś przedmioty luksusowe na zamówienie magnata. Jesteśmy w XVIII wieku, w epoce Baroku, kiedy te wschodnie przedmioty były modne i cenne. Kupiec dostawał pieniądze w formie zaliczki, czyli współcześnie mówiąc był bankierem inwestycyjnym, gdyż w czasie zanim zrealizował taki daleki kontrakt handlowy, obracał tymi pieniędzmi, żeby one nie leżały.

Czy handel szedł też w parze z dyplomacją?

Ależ oczywiście. Nikorowicze znają języki wschodnie. Jeżdżą między Polską a Konstantynopolem. Grzegorz w 1746 roku otrzymał pełnomocnictwo, żeby posłować na dwór perski w misji handlowej mającej także charakter dyplomatyczno-wywiadowczy. To jest moment w historii Persji, kiedy na tronie pojawia się nowa dynastia. Król chce być na bieżąco z informacjami, a przy okazji życzy sobie, żeby mu czy też Radziwiłłowi i innym magnatom sprowadzić interesujące wschodnie przedmioty luksusowe. Nikorowicz dostaje na to zaliczki, więc wchodzi również w rolę bankiera. Staje się też równocześnie szpiegiem i dyplomatą. Musi poinformować dwór Augusta III o tym, co się w Persji dzieje podczas panowania tej nowej dynastii.

Chciałbym zwrócić uwagę na jedną jeszcze ciekawą rzecz. Jak wielkie to są dystanse, jakie niebezpieczeństwa związane z taką podróżą. Proszę wyobrazić sobie aspekt logistyczny. Trzeba przecież było zabezpieczyć wiezione pieniądze i prezenty dla szacha. Trzeba było nająć naprawdę wielu żołnierzy, żeby bezpiecznie dojechać. To był nieprawdopodobny karawan. Koszt, czas, logistyka, to robi wrażenie. W tym wszystkim widzimy, jak nieprawdopodobnie operatywni byli Ormianie.

Proszę powiedzieć, kiedy Nikorowicze z tej linii otrzymali szlachectwo?

Grzegorz uzyskał szlachectwo od cesarza Józefa II (tytuł dziedzicznego rittera czyli kawalera Świętego Cesarstwa Rzymskiego) w 1781 roku. W 1783 roku otrzymał indygenat galicyjski. Indygenat jest potwierdzeniem obcego szlachectwa. Czy jest możliwe, że przodkowie Grzegorza otrzymali te szlachectwo wcześniej? Kornel Krzeczunowicz pisze, że Nikorowicze otrzymali polskie szlachectwo w 1672 r., ale cała sprawa jest mocno dyskusyjna. Możliwe, że dziadek Grzegorza, który był właścicielem ziemskim w Mołdawii, pochodził ze starego ormiańskiej szlachty. Widzę jednak jedną ciekawą rzecz, gdyż herb Nikorowiczów potwierdzony i nadany w momencie nadania szlachectwa w Austrii to kotwica, która wygląda na polski herb Kotwicz, ale Nikorowicze używali już od dawna znaku kotwicy. Można go znaleźć na ich najstarszych nagrobkach. Ciekawe jest, że jeśli taki pierwotny herb Nikorowiczów jest kotwicą w pionie, to herb województwa Gałacz w Mołdawii, w którym mieszkali Nikorowicze, to też jest podobna kotwica.

W drugiej połowie XVIII wieku Nikorowicze zaczynają prowadzić typowe życie ziemiańskie.

Jakie są zatem związki Nikorowiczów z Polską i Galicją? O jakim patriotyzmie możemy mówić polskim, galicyjskim?

Wiem z korespondencji Radziwiłłów, że Nikorowicze byli bardzo lojalni wobec Michała Radziwiłła i jego syna Karola, wobec którego czuli wielką wdzięczność. Grzegorz Nikorowicz był polskim urzędnikiem królewskim, dlatego musiał być też związany więzami lojalności z królem polskim. W końcu XVIII wieku trzeba było się pogodzić z utratą państwowości. Nikorowicze nie byli prowincjonalnymi lokalnymi ziemianami, koneksje mieli naprawdę międzynarodowe. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że pokolenie Antyma Nikorowicza miało silny związek z Polską. Antym brał aktywny udział w powstaniu listopadowym, po czym w swoim majątku Grzymałowie prowadził tajne spotkania dla polskich działaczy niepodległościowych.

Gdy mówi Pan o silnych związkach Nikorowiczów z Polską, to przypomina mi się postać spokrewnionego z nimi Karola Bołoz-Antoniewicza…

Tak, córka Pawła Nikorowicza była mamą Karola Bołoz-Antoniewicza, który miał np. wpływ na rozwój polskiej świadomości narodowej Górnoślązaków. Osobiście uważam, że takie rodziny są fascynujące.

Proszę na zakończenie naszej rozmowy powiedzieć, jakie są cele Fundacji Lanckorońskich, której jest Pan prezesem?

Celem działania Fundacji jest inicjowanie badań i pomoc indywidualnym uczonym oraz instytucjom naukowym w prowadzeniu studiów w ramach szeroko pojętych nauk humanistycznych, a szczególnie nad historią i historią sztuki Polski oraz krajów sąsiadujących z ziemiami dawnej Rzeczpospolitej. Horyzont czasowy badań nie powinien przekraczać 1945 roku.

Chciałbym podkreślić, że jesteśmy elastyczni w stosunku do tego, co jesteśmy w stanie sfinansować i jesteśmy mało zbiurokratyzowani. Część pieniędzy finansuje stypendia dla polskich naukowców zajmujących się humanistyką. Nie faworyzujemy żadnych uczelni. Zdecydowanie wolimy finansować projekty, po których pozostaje ślad, czyli na przykład wydanie materiałów postkonferencyjnych, monografii etc. Warto dodać, że nikt, kto pracuje dla Fundacji, nie zarabia na tym. Zbijamy nasze koszty do absolutnego minimum. Jako syn Szkotki i teść poznanianki jestem z tego dumny! Mamy majątek własny, który jest inwestowany i nie szukamy sponsorów aktywnie. Oczywiście, jeżeli ktoś chce zapisać Fundacji Lanckorońskich część swojego majątku w testamencie, to przyjmujemy z radością i pokorą.

A czym zajmuje się Fundacja Pinińskich?

Fundacja Pinińskich daje pozwolenia autorom książek naukowych na korzystanie naszych obrazów jako ilustracji, a jednocześnie wypożyczamy same obrazy na wystawy – w każdej sytuacji za darmo.

Czy ma Pan jakieś związki ze współczesnym Lwowem?

Tak, jestem członkiem rady nadzorczej Lwowskiej Galerii Sztuki. Ostatnio wypożyczyłem obrazy namalowane przez siostrę mojego dziadka Irenę Komorowską, żonę Bora Komorowskiego. Była ona bardzo utalentowaną malarką. I wraz z kuzynem Adamem Komorowskim zorganizowaliśmy we Lwowie wystawę twórczości jej obrazów. Galeria zrobiła znakomity katalog z tej wystawy.

Wywiad ukazał się w zimowym numerze kwartalnika Awedis.

Rozmawiał dr Andrzej Gliński.