O badaniach nad Ormianami polskimi i historii społecznej – rozmowa z dr. hab. Pawłem Klintem

Prezentujemy wywiad przeprowadzony przez Andrzeja Glińskiego z wrocławskim historykiem, specjalistą w zakresie historii społecznej doby staropolskiej,  dr. hab. Pawłem Klintem.

Jakie są zainteresowania badawcze Pana Profesora?

Od kilkunastu lat pracuję naukowo w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego i nieprzerwanie zajmuję się społeczeństwem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Mniej interesowały mnie zagadnienia związane z polityką czy wojskowością, zawsze ciekawsze wydawały mi się te kwestie, które dotyczyły spraw codziennych, a więc jak wyglądało życie kilkaset lat wcześniej, w jakim zakresie sprawy społeczeństwa nowożytnego były podobne do naszych,  a w jakim od siebie odbiegały. Niezwykle trudne jest spojrzenie na życie codzienne w całości, zatem zacząłem realizować różne projekty, które miały za zadanie przybliżać codzienność staropolską w szczegółach. Zacząłem interesować się sposobami na uzyskiwanie zysku przez szlachtę. Bliskie stały mi się również zagadnienia związane z przestępczością kryminalną, humorem staropolskim, a także podejściem do śmierci.

Czy zajmował się Pan w swoich badaniach historią Ormian polskich?

Owszem. Analizując testamenty szlachty i mieszczan z dawnego województwa ruskiego, podjąłem się również analizy aktów ostatniej woli Ormian mieszkających na tym obszarze, głównie we Lwowie i Jazłowcu.

Jak to się stało, że zainteresował się Pan tym tematem? 

Prowadząc poszukiwania archiwalne we Lwowie, natrafiłem w szlacheckich księgach sądowych na wiele spraw spornych i niespornych dotyczących Ormian lwowskich i okolicznej szlachty. Wśród nich był jeden testament Ormianina, Balasan Rozecjusza, z końca XVII wieku. Ormianin tytułowany był szlachcicem, choć jednak określał się jako członek wspólnoty ormiańskiej. Zainteresowało mnie funkcjonowanie odmiennych etnicznie i kulturowo osób w społeczeństwie staropolskim, w tym wypadku w społeczności szlacheckiej.

Czy natrafił Pan na jakieś inne interesujące dokumenty związane z Ormianami?

Dokumenty ormiańskie w księgach sądowych szlachty skłoniły mnie do przejrzenia ksiąg sądów ormiańskich ze Lwowa z XVII wieku. Z racji poprzednich zainteresowań zwracałem głównie uwagę na testamenty Ormian, a także na liczne inwentarze wyliczające przedmioty posiadane przez lwowskich Ormian. Oba rodzaje dokumentów są niezwykle bogate w informacje. Rejestry rzeczy – czy to spisywane po śmierci ich właściciela, czy też sporządzane z powodu jakiejś transakcji majątkowej lub przestępstwa – ukazywały stan posiadania. Bogaci Ormianie dysponowali niezwykłymi przedmiotami: wyjątkową biżuterią, ubraniami z drogich materiałów dekorowanych kamieniami szlachetnymi czy elementami wyposażenia domów sprowadzanych z Bliskiego Wschodu. Przeglądając te rejestry, można stwierdzić, że majątkiem nie ustępowali bogatej szlachcie. Czasami zdarzało się również, że w rejestrach majątkowych wymieniano kolekcję książek czy gry towarzyskie, jak warcaby, co może świadczyć o tym, że czas wolny spędzali intelektualnie aktywnie.

Czym charakteryzowały się ormiańskie testamenty?

Testamenty są wyjątkowymi dokumentami, bo często ukazują nie tylko dyspozycje majątkowe, ale są świadectwem całego życia człowieka. Niekiedy można odnaleźć krótki życiorys autora testamentu. Dodatkowo widać emocje człowieka, który bliski jest śmierci i chce w sposób godny rozstać się z życiem. Sporządzanie aktów ostatniej woli zalecały tzw. Poradniki dobrego umierania, popularne w okresie baroku na ziemiach polskich. Dlatego testamenty starali się spisywać niemal wszyscy: szlachta, mieszczanie, duchowni, a nawet chłopi, niezależnie od wyznania. Znane są również dokumenty mniejszości etnicznych zamieszkujących Rzeczpospolitą, m.in. Tatarów czy właśnie Ormian. Ormiańskie testamenty, zwłaszcza te spisywane w drugiej połowie XVII wieku, gdy sporządzanie tego rodzaju dokumentów było znacznie bardziej rozpowszechnione, niewiele różnią się od szlacheckich czy mieszczańskich dokumentów, jeśli chodzi o ich budowę i sposób sporządzania. Jednak wyjątkowa jest ich treść. W każdym z tych dokumentów chodzi testatorowi o to, aby uporządkować sprawy doczesne przed śmiercią, czyli głównie zadbać o podstawy materialne potomstwa, a także rozdysponować swój majątek między krewnych oraz wystarać się o jak największą liczbę modlitw i mszy za swoją duszę, co będzie warunkiem dostępu do Królestwa Niebieskiego. W testamentach można zobaczyć mentalność ludzi czasów nowożytnych. I to jest główny powód, dlaczego warto zająć się takimi dokumentami. Ormianie w swoich aktach ostatniej woli jawią się jako wspólnota niezwykle zintegrowana, dla której członków oczywiste jest wsparcie na rzecz uboższych członków czy na instytucje kościelne. Zaskakuje duża liczba datków zapisywanych w testamentach na rzecz ubogich panien (w postaci pieniędzy przeznaczonych na przyszły posag), sierot ormiańskich, a także spore legaty na rzecz nie tylko ormiańskich instytucji kościelnych, ale także pojedynczych księży i wyższych duchownych. Osoby spisujące testamenty wierni byli tradycji ormiańskiej. I choć mieszkali na obszarze Rzeczypospolitej, to niejednokrotnie decydowali się oddawać spore sumy na rzecz starych ormiańskich kościołów w Eczmiadzynie i Jerozolimie.

Czy zamierza Pan w przyszłości kontynuować badania naukowe związane z Ormianami?

Zdecydowanie tak. Ormianie to część społeczeństwa dawnej Rzeczypospolitej. To ci, którzy zostawili po sobie nie tylko szereg dokumentów, ale przede wszystkim trwały ślad w kulturze w tej części Europy w postaci kultury materialnej czy tradycji. Nie wyobrażam sobie zatem kontynuowania badań nad społeczeństwem staropolskim bez uchwycenia roli Ormian.

Co Pan sądzi o obecnej sytuacji politycznej w Armenii?

Walka z korupcją i obsadzaniem urzędów przez krewnych i znajomych to ogromny postęp w rozwoju demokracji w Armenii. Zwłaszcza że Ormianie sami się potrafili zorganizować przeciwko grającej nie fair władzy. Gdy byłem w październiku w Erywaniu, miejscowych obiegła informacja o podaniu się do dymisji premiera Nikoli Paszyniana. Co ciekawe, ludzie przyjęli to bardzo spokojnie, co świadczy o dość dużym zaufaniu do procedur funkcjonujących w demokracji. Wierzę, że zmiany w Armenii będą postępować na rzecz demokracji, choć pewnie będą działy się zbyt wolno w stosunku do oczekiwań społecznych.

Czyli odwiedzał Pan już Armenię?

Byłem w Armenii tylko raz. W październiku 2018 r. uczestniczyłem w międzynarodowej naukowej konferencji organizowanej przez ANIV – Fundację na Rzecz Rozwoju i Wspierania Studiów dotyczących Armenii.

Jak się Panu podobało w Armenii?

Armenia to przepiękny kraj. Pełen kolorów, zapierających dech w piersi widoków, serdecznych osób i niezwykłej kuchni pełnej różnorodnych smaków. Z pewnością wrócę tam jak najszybciej, by móc zdecydowanie lepiej poznać kraj i jego kulturę.

Co udało się Panu w czasie tego krótkiego pobytu zobaczyć w Armenii?

Organizatorzy konferencji zorganizowali wycieczki do niezwykłych miejsc w okolicach Erywania. Dzięki temu wszyscy uczestnicy naukowych obrad mieli możliwość zobaczyć Garni, Geghard, Zvarnots i Eczmiadzyn, gdzie znajdują się jedne z najwspanialszych i najstarszych zabytków w Armenii.

Czy zwrócił Pan uwagę na jakieś różnice między Armenią a Polską  oraz Ormianami a Polakami? 

Różnic jest bardzo dużo. Ale chyba warto zacząć od podobieństw między Ormianami i Polakami. Gościnność i serdeczność, pomoc obcokrajowcom – to najbardziej rzuca się w oczy. Również podobne można by zauważyć zamiłowanie do badania i sięgania do przeszłości przedstawicieli obu narodów. Co do różnic, to oczywiście historia i doświadczenia z nią związane są zupełnie inne. Dłuższe tradycje państwowości ormiańskiej niż polskiej, a przede wszystkim brak tej państwowości w okresie nowożytnym powodują zupełnie inny sposób myślenia w budowaniu sojuszy i oparciu na silniejszych krajach. Wydaje mi się, że porównania mogłyby stać się przedmiotem rozszerzonych studiów. A dla mnie najważniejsze było wrażenie – w Armenii czułem się znakomicie, jak w miejscu, które znałbym od lat.

Czy mógłby Pan opowiedzieć o tej konferencji naukowej organizowanej przez ANIV – Fundację na Rzecz Rozwoju i Wspierania Studiów dotyczących Armenii?

Konferencja, w której miałem okazję uczestniczyć, podejmowała trudne tematy diaspory ormiańskiej w Europie i poza nią w procesach kulturalnych, ekonomicznych i politycznych (tytuł konferencji: „From the Baltic to the Black Sea: Armenians In Cultural, Economic and Political Processes”). Znakomici naukowcy: historycy, historycy sztuki, politolodzy, badacze kultury i języka z Armenii, Rosji, Ukrainy, Białorusi, Bułgarii, Serbii, Węgier, Polski, Francji, a nawet Argentyny przedstawili wiele wnikliwych studiów dotyczących roli Ormian w poszczególnych miejscach Europy od średniowiecza do czasów współczesnych. Niezwykła to była lekcja dla mnie jako badacza społeczeństwa. Ogromna rola przedstawicieli jednego narodu w tak wielu miejscach Europy Środkowej i Wschodniej i tak częste odwoływanie się do kultury ormiańskiej na tych obszarach skłaniają do myślenia o diasporze ormiańskiej jako jednym z elementów podstaw nowożytnej Europy.

Jakich tematów dotyczył Pana referat?

Moje wystąpienie dotyczyło zamożności Ormian lwowskich w XVII wieku. Na podstawie inwentarzy dóbr ormiańskich chciałem przedstawić prestiż i bogactwo Ormian zamieszkujących Lwów w tym okresie. I wydaje się, że ten wątek znakomicie współgrał z opisem innych części diaspory ormiańskiej w poszczególnych miejscach Europy.

 

Rozmawiał: Andrzej Gliński

 

Paweł Klint – historyk, doktor habilitowany (Uniwersytet Wrocławski), autor prac m.in. z zakresu przestępczości, strategii ekonomicznej czy powiązań majątkowych i genealogicznych szlachty wielkopolskiej, wydawca testamentów szlachty z XVII wieku.